stycznia 08, 2019

Tolerancja to przeżytek

Naszła mnie ostatnio pewna refleksja językowo-moralna, na temat znaczenia i wagi słowa tolerancja i tego, czego tak naprawdę oczekujemy apelując o tolerancję. Chodzi mi przede wszystkim o dwuznaczny wydźwięk słowa tolerancja...

Ci którzy śledzą moje social media mogą być już trochę w temacie. Strona PWN podaje w pierwszej kolejności taką definicję:
poszanowanie czyichś poglądów, wierzeń, upodobań, różniących się od własnych [1] 
Niby wszystko gra, ale jeśli wczytamy się w sam słownik pod redakcją Doroszewskiego (taki z różową okładką, na pewno wiedzieliście), to otrzymamy definicję o wydźwięku zgoła innym:
wyrozumiałość, pobłażanie dla cudzych poglądów, wierzeń, dla czyjegoś postępowania [2] 

Kiedy zwrócimy uwagę na podawane tam przykłady, to robi się jeszcze gorzej, o definicji biologicznej nie wspominając.
Wyrozumiałość? Pobłażanie? Nie ma mowy nawet o poszanowaniu wskazywanym przez stronę internetową. Kim zatem są ludzie tolerancyjni? Otóż ludźmi, którzy:
odnoszą się z pobłażaniem do nagannych zachowań lub zjawisk [3] 
albo:
godzą się na obecność jakiejś osoby mimo braku aprobaty dla niej [3] 
A od tego to już prosta droga do ignorowania:
celowo nie zauważać lub nie brać pod uwagę [4] 
Słownik języka polskiego,
W. Doroszewski (red.)
No i wszystko jasne. Innymi słowy, kiedy w dyskusji na temat mniejszości, czy to etnicznej, czy religijnej, usłyszycie zdanie: jestem tolerancyjny,
to oznacza ono mniej więcej tyle co: a mogłem zabić.

Z początku pomyślałem sobie, że czepiam się słówek, że kiedy rozmawia się o prawach mniejszości, to każdy tolerancję rozumie właśnie jako poszanowanie odmienności drugiego człowieka. Jednak potem przypomniały mi się te wszystkie dyskusje doprowadzające do zdań: jestem tolerancyjny, ALE... 
I wtedy dotarło do mnie, że tolerancję rozumiemy właśnie według tej słownikowej, okrutnej definicji.
Że dla niektórych nierzucanie w ludzi kamieniami zasługuje na nagrodę.
Że dał cukierka, a mógł zabić.

Słownik języka polskiego,
W. Doroszewski (red.)
Słyszymy potem od osób bez kozery używających określeń rasistowskich, że są tolerancyjne. No i rzeczywiście, są. Tylko, że nie dostrzegamy, że bycie tolerancyjnym to jest poziom wyjściowy - poziom, na którym nadal pozostajemy bucami. Prawda jest bowiem taka, że żyjemy w czasach, w których tolerancja powinna być standardem. Tolerancja dla osób o innej płci, innym odcieniu skóry, wyznających inną religię czy mających inną orientację seksualną. To nad czym powinniśmy pracować, to nie tolerancja, to akceptacja.
Bo tak, ludzie są różni. Pochodzą z różnych stron świata, mają różne zwyczaje i różne gusta. I dopóki nie krzywdzą innych, dopóty należy im się tolerancja, otwartość, zrozumienie i akceptacja.

Wiecie co można tolerować? Tolerować można korwinistę na imprezie.
W stosunku do ludzi pora na akceptację, tolerancja to przeżytek.

Słownik języka polskiego,
W. Doroszewski (red.)
Bycie większością to nie tylko przywileje, to przede wszystkim obowiązki wobec tych, którzy do większości się nie zaliczają. To nie jest wcale tak dużo, nie wymaga to ogromu wyrzeczeń. Wymaga po prostu bycia przyzwoitym człowiekiem. Człowiekiem, któremu zdarza się pomyśleć o innych, który w komunikacji miejskiej ustępuje miejsca kobiecie w ciąży, który nie przejeżdża na czerwonym świetle i który uznaje, że każdy człowiek zasługuje na te same prawa i obowiązki.


Wiceministrem cyfryzacji został Adam Andruszkiewicz.

4 komentarze:

  1. A czemu korwinista zasluguje na mniejszy szacunek niz gej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kilku powodów. Nasze poglądy nie są czymś z czym się rodzimy. To jakie opinie głosimy, to nasz własny wybór.
      Orientacja seksualna to natomiast coś, na co wpływu nie mamy, zatem nikt nie ma prawa mieć o to do nas pretensji.
      Janusz Korwin-Mikke znany jest z opinii homofobicznych, seksistowskich, rasistowskich czy ksenofobicznych. To są poglądy krzywdzące innych ludzi. Byciem gejem nikogo się nie krzywdzi :-)

      Usuń
  2. Według Doroszewskiego braterstwo "to uczucia, które powinny łączyć braci: jedność, bliskość, solidarność, koleżeństwo, przyjaźń"
    Wtedy to nie istniało. Teraz jesteśmy Braćmi i Klub się rozwija. Dlatego My jesteśmy zgodni z Panem Doroszewskim w tej i innych kwestiach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak wiele pytań!
      - Co takiego ,,wtedy nie istniało”? Braterstwo? Czy tolerancja?
      - Czym jest Klub?
      - Kim jesteście? Kim są Bracia?!
      Czy za wszystkim stoi Pan Doroszewski?!

      Usuń

Copyright © 2016 robertJR , Blogger