lutego 28, 2019

Najlepszy film

Znalezione obrazy dla zapytania: spiderman into the spider verseNajważniejsza nagroda na Oscarach 2019 przypadła mojemu zdecydowanemu faworytowi - filmowi świeżemu, odważnemu i pięknemu wizualnie. Filmowi, który wzniósł poprzeczkę dla całego gatunku i który, mam wrażenie, długo pozostanie niedościgniony. No i występ Mahershala Ali, jak i całej reszty obsady, wypadł niesamowicie!...
Nie było na tych Oscarach filmu, który bardziej zasługiwałby na wyróżnienie w kategorii Najlepszy Pełnometrażowy Film Animowany niż Spider-man: Into The Spider-verse.

Z komiksami superbohaterskimi mam jak ze Słowackim - Jak to mnie zachwyca, kiedy mnie nie zachwyca?
Szanuję tradycję, ogromny wpływ na niezliczone pokolenia, różnorodność i mnogość tematów jakie pozwalają poruszać. Problem jest taki, że najlepiej komiksy superbohaterskie wypadają w teorii, kiedy słucha się o nich od specjalistów. Wtedy okazuje się, że w morzu przeciętniaków trafiają się historię niezwykle wartościowe, unikatowe i wykorzystujące siłę medium do poruszania ważkich tematów. Mówi się dzisiaj o superbohaterach detronizujących powoli bohaterów mitologii. Sęk w tym, że w praktyce, to oni się tam głównie napierdalają.

Znaleziono receptę na ten problem - przeniesiono najważniejsze postaci, z ich nieodłącznymi przymiotami, na ekrany kin. Stworzono ich koncentraty, pozbywając się setek historii, rozwadniających tylko archetypy. Ale Marvel, z filmu na film, zaczyna wymagać od widza coraz więcej i coraz silniej czerpać z historii już w komiksach opowiedzianych. I coraz bardziej męczyć, bo na każdego ciekawego Thora: Ragnaroka przypada piątka sztampowych Ant-manów, Avengersów i Strange'ów.

No, to Into The Spider-verse to taki Thor: Ragnarok, tylko lepszy. Lepszy, bo przy swojej odwadze niewpadający w komediowość. Jest przezabawny, ale nie stara się wrzucić dowcipu do każdej jednej sceny. Zamiast tego dużo poważniej traktuje bohaterów, nie odzierając ich z dozy dramatyzmu. Ten film po prostu wszystko robi dobrze.


Zaczynając od tego, jak wygląda - intensywne kolory wylewają się z ekranu obrazując nam pajęcze zmysły, podkreślając dynamikę scen czy wyskakujące onomatopeje. Potrafią pojawić się komiksowe okienka z narracją, ale i bez tego, już na pierwszy rzut oka, widać estetyczne inspiracje materiałem źródłowym. Animatorom udało się uchwycić w ruchu ten specyficzny sznyt większości dzisiejszych komiksów Marvela, jednocześnie zachowując własny, nieco ascetyczny, styl. Do tego twórcy bawią się głębią ostrości, narzędziem raczej niewykorzystywanym w animacjach, a każda klatka filmu nadaje się do oprawienia w ramkę i powieszenia na ścianie.

Aktorsko wszyscy wypadają bezbłędnie, przynajmniej w angielskiej wersji językowej, no, ale nie ma się co dziwić, kiedy w obsadzie jest Mahershala Ali czy Nicolas Cage. Muzycznie tam się dzieje jakaś magia - podobno ścieżki dźwiękowe były miksowane z istniejącymi już utworami na bieżąco, przez muzyków oglądających film. Dla mnie najważniejsze jednak było to, jak całość udźwiękowienia kształtowała wizerunek bohatera - nie jest to Peter Parker, ale i tak dostajemy Spider-mana, o jakim zdążyliśmy zapomnieć.

Przez dotychczasowe ekranizacje (głównie te z Tobey Maguirem) zagubił się gdzieś nastolatek obdarzony wyjątkową mocą. Jednak tutaj Pająk jest dzieciakiem jeszcze bardziej niż Tom Holland w Homecoming. Miles Morales jest głęboko zakorzeniony nie tylko w swojej generacji, ale i społeczności, a jego przemiana w bohatera doskonale koresponduje z jego prywatnymi dylematami, dzięki czemu przez cały film w pełni rozumiemy jego motywacje i rozterki. Miles boi się swojej własnej wyjątkowości i odpowiedzialności, jaka się z nią wiąże. Wychował się na Bronksie w rodzinie afro-latynoskiej i właśnie dostał się do prywatnej szkoły, więc początkowo boryka się głównie ze zmianą środowiska, aby ostatecznie stanąć przed wyzwaniami już bardziej superbohaterskimi. To ta ekranizacja Spider-mana, w której nie padają słowa ,,z wielką mocą przychodzi wielka odpowiedzialność”, a jednocześnie ta, która najlepiej obrazuje sens tego stwierdzenia.


Spider-man: Into The Spider-verse nie wyważa drzwi filmom superbohaterskim, jednak przechodzi przez nie z ogromną godnością, czerpiąc naukę z dotychczasowych wzlotów i upadków tego gatunku. To po prostu najlepszy film superbohaterski jaki stworzono, czerpiący garściami ze wszelkich zalet medium, z którego się wywodzi.

Prawda jest taka, że ciężko napisać o tym filmie coś więcej, bo autentycznie nie mogę znaleźć czegoś co tutaj nie wyszło, a słowami i tak nie odda się tego, jak ten film brzmi i wygląda. Na tegorocznych Oscarach nominowali film superbohaterski do nagrody za najlepszy film, tylko że nie ten właściwy.

PS.
Nie było jeszcze filmu, który kupiłbym na nośniku w dniu premiery. Wszystko wskazuje na to, że do teraz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 robertJR , Blogger