W przeciwieństwie do TOP filmowego, tutaj nie było miejsca na każdą nowość. Z premedytacją zawęziłem grono laureatów, aby zmusić samego siebie do określenia, które tytuły były w tym roku rzeczywiście najważniejsze, a które na wyróżnienie nie zasłużyły. Prawda jest też taka, że 2018 był dla mnie bardzo growym rokiem - odkryłem wiele starszych tytułów i byłoby niesprawiedliwością wyróżniać nowości na siłę, a milczeć o doskonałych pozycjach sprzed lat. Zamiast przekrojowego tekstu przez wszystkie gry wydane w 2018 w jakie grałem, skupię się na tych 5 najlepszych.
Miejsce 5
Wojna Krwi: Wiedźmińskie opowieści, CD Projekt REDFenomenalny dowód na to, jak niewiele potrzeba do świetnej gry. Bazowe mechanizmy gry karcianki są przez twórców wykorzystywane przez całą cały czas na coraz to kreatywniejsze sposoby. Fabuła jest wciągająca i idealnie koresponduje z mechaniką. Pomijając niepotrzebne rozciągnięcie gry w pewnym momencie, to jest to produkcja niezwykle udana. Prawdę mówiąc, bardzo liczyłem, że CDProjekt pójdzie tą drogą i zaoferuje nam więcej kampanii do Gwinta. Może jakąś osadzoną fabularnie po drugiej stronie barykady? Wiele bym dał za możliwość poprowadzenia własnego oddziału Scoia'tael. Niestety, gra nie zarabia i jest to cios w samo serce.
Więcej o samej grze pisałem tutaj: Wojna Krwi: za długie Wiedźmińskie Opowieści
Otrzymuje: Złotą kartę (podarunkową)
Miejsce 4
Florance, MountainsMała, przepiękna w swej prostocie gra mobilna z obyczajową fabułką (co w świecie gier stanowi prawdziwy ewenement). Gra mówi o normalnym życiu, o rozwoju związku, a do pokazania sytuacji z dnia codziennego wykorzystuje ascetyczne elementy interaktywne, dostępne tylko w tym medium. Doskonałym przykładem tego, jak subtelnie ta gra operuje narracją są puzzle, z których przyjdzie nam układać wypowiedzi bohaterów: na początku, kiedy dopiero się poznają, dymki nad ich głowami złożyć trzeba z wielu elementów, lecz kiedy znajomość się rozwija, a rozmawia się coraz łatwiej i płynniej, ilość puzzli potrzebnych do złożenia wypowiedzi zmniejsza się. No przecież to jest tak urocze!
Doskonała gra na 30 minut przed snem. W ciepłym łóżku, z herbatą i kotem.
Otrzymuje: Zestaw 30 farb plakatowych (oraz pędzelek)
Miejsce 3
God of War, Santa Monica Studio
Wszyscy się zachwycają.
I słusznie!
Szereg nagród dla gry roku jest w pełni zasłużony - bo to jest jedna z najlepszych gier, w jakie grałem w życiu. Dopieszczona w każdym szczególe wizja: od fabuły, przez projekt lokacji, płynność rozgrywki i system walki, po pracę kamery i grafikę. Nie ma tam elementu, który byłby zwyczajny, przeciętny. Gra kompletna.
Przez chwilę zmuszony byłem do przemyślenia swojej opinii, kiedy niektóre autorytety zaczęły przebąkiwać coś na temat nietrafionych decyzji koncepcyjnych. Ale prawda jest taka, że tylko utwierdziłem się w swoim przekonaniu - to jest gra, dla której warto kupić PlayStation4, nawet jeśli nie planuje się grać w żadną inną.
O serii God of War, w tym odrobinę o części najnowszej, pisałem tutaj: Chora dynastia Kratosów
Otrzymuje: Ekskluzywny bumerang z samej Australii
The Red Strings Club, Deconstructeam
Ta produkcja to właściwie doskonałe przeciwieństwo miejsca numer 3. Ciężko jest ją nawet zareklamować - graficznie to bardzo kompetentne pixele, ale nic ponad to. Muzyka jest fenomenalna ale głównie przez to, jak doskonałe tło stanowi - poza ekranem tytułowym nigdy nie wybija się na pierwszy plan, zawsze jedynie plumka w tle. Dialogi są zwięzłe i zawsze w punkt. Ich prowadzenie wywołuje mnóstwo emocji, mimo że są one nieudźwiękowione. To jest gra niezależna pełną gębą i reprezentuje ten nurt z ogromną godnością. Historia jest maksymalnie cyberpunkowa, ale nie jest to wada - postaci z jakimi przyjdzie nam obcować wypełniają tę opowieść po brzegi. Dodatkowo realnie czujemy wagę naszych decyzji i to nie wyłącznie w zaznaczonych momentach zwrotnych - gra unika sytuacji: a teraz wybierz A lub B. Zamiast tego czujemy wagę każdego wypowiedzianego zdania. The Red Strings Club to perełka, intymne doświadczenie do którego na pewno będę jeszcze wracać, a które bardzo ciężko jest zareklamować, trzeba to przeżyć samemu. Byłoby na miejscu pierwszym, ale…
Otrzymuje: Srebrny shaker wspaniałości
… ale cały 2018 był dla mnie rokiem staroszkolnych RPG. Nowy telewizor i PlayStation są super, jasne, ale najwspanialsze wspomnienia z tego growego roku, to noce przed ekranem komputera, nad myszką i klawiaturą - jak za dawnych lat.
Nowe Pillarsy wzięły mnie z zaskoczenia, bo pierwszą część ograłem, ale nie jestem jej wielkim fanem. Na szczęście, z pomocą innych gier, pomiędzy graniem w część pierwszą w 2015, a premierą dwójki, zdążyłem zakochać się w tym gatunku. Mimo wszystko uruchamiałem Deadfire z pewnym niepokojem. Niepotrzebnie.
O serii God of War, w tym odrobinę o części najnowszej, pisałem tutaj: Chora dynastia Kratosów
Otrzymuje: Ekskluzywny bumerang z samej Australii
Miejsce 2
The Red Strings Club, Deconstructeam
Ta produkcja to właściwie doskonałe przeciwieństwo miejsca numer 3. Ciężko jest ją nawet zareklamować - graficznie to bardzo kompetentne pixele, ale nic ponad to. Muzyka jest fenomenalna ale głównie przez to, jak doskonałe tło stanowi - poza ekranem tytułowym nigdy nie wybija się na pierwszy plan, zawsze jedynie plumka w tle. Dialogi są zwięzłe i zawsze w punkt. Ich prowadzenie wywołuje mnóstwo emocji, mimo że są one nieudźwiękowione. To jest gra niezależna pełną gębą i reprezentuje ten nurt z ogromną godnością. Historia jest maksymalnie cyberpunkowa, ale nie jest to wada - postaci z jakimi przyjdzie nam obcować wypełniają tę opowieść po brzegi. Dodatkowo realnie czujemy wagę naszych decyzji i to nie wyłącznie w zaznaczonych momentach zwrotnych - gra unika sytuacji: a teraz wybierz A lub B. Zamiast tego czujemy wagę każdego wypowiedzianego zdania. The Red Strings Club to perełka, intymne doświadczenie do którego na pewno będę jeszcze wracać, a które bardzo ciężko jest zareklamować, trzeba to przeżyć samemu. Byłoby na miejscu pierwszym, ale…
Otrzymuje: Srebrny shaker wspaniałości
Miejsce 1
Pillars of Eternity 2: Deadfire, Obsidian Entertainment… ale cały 2018 był dla mnie rokiem staroszkolnych RPG. Nowy telewizor i PlayStation są super, jasne, ale najwspanialsze wspomnienia z tego growego roku, to noce przed ekranem komputera, nad myszką i klawiaturą - jak za dawnych lat.
Nowe Pillarsy wzięły mnie z zaskoczenia, bo pierwszą część ograłem, ale nie jestem jej wielkim fanem. Na szczęście, z pomocą innych gier, pomiędzy graniem w część pierwszą w 2015, a premierą dwójki, zdążyłem zakochać się w tym gatunku. Mimo wszystko uruchamiałem Deadfire z pewnym niepokojem. Niepotrzebnie.
Z Pillars of Eternity 2: Deadfire spędziłem niesamowity czas i mam wrażenie, że czego tutaj nie napiszę, to nie odda to nawet w połowie tego, jak dobrze się bawiłem.
Na początku zaznaczę, że przeznaczyłem na tę grę tydzień wakacji. Czułem się jak dziecko, kiedy rano wstawałem z łóżka prosto do komputera, a potem późno w nocy odchodziłem od niego tylko po to, żeby złapać kilka godzin snu. Przez tydzień żeglowałem po archipelagu Martwego Ognia i było mi z tym wspaniale. Gra jest napisana świetnie - postaci, które spotkałem na swojej drodze darzyłem prawdziwymi uczuciami: jeśli ktoś mnie zawiódł, to było mi przykro, jeśli na kimś mi zależało, to wsiadałem na statek i go ratowałem. Brzmi to może dziecinnie, ale to jak z dobrą książką, dopóki ją czytasz, to bohaterowie żyją.
Mówiąc o tej grze, najczęściej skupiam się na swoich własnych przeżyciach, bardziej rzetelne podejście znaleźć możecie tutaj: Wiedźmin: Wojna Krwi i Chrzest (martwego) Ognia, gdzie zestawiam Pillarsy z powszechnie wielbionym Wiedźminem 3.
Polecam też serdecznie tę konkretną recenzję: RPG bez granic.
Napisał ją człowiek, który jak żaden inny potrafi zachęcać ludzi do izometrycznych eRPGów.
Otrzymuje: Symboliczny puchar, bowiem prawdziwą nagrodą był tydzień spędzony ze mną
Tak, to był dobry rok. Pomimo zakupu nowej konsoli, najciekawsze okazały się gry mniejsze, kładące nacisk na ciekawe mechaniki i historię. Wyjątkiem jest tutaj God of War, choć przecież on też pochwalić może się naprawdę ciekawymi pomysłami i fabułą, która ma coś mądrego do powiedzenia. Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym mniej mnie interesuje FarCry 5, czy nowy Assassin's Creed, a dużo bardziej żałuję, że nie dane mi było zagrać w Return of the Obra Dinn czy Celeste - dwie nieduże gry, wyglądające jakby wyszły dekady temu.
P.S.
Gdybym robił TOP6, to brałbym pod uwagę dwie gry: Red Dead Redemtion 2 i Mutant Year Zero
P.P.S.
Wygrałaby ta druga.
Na początku zaznaczę, że przeznaczyłem na tę grę tydzień wakacji. Czułem się jak dziecko, kiedy rano wstawałem z łóżka prosto do komputera, a potem późno w nocy odchodziłem od niego tylko po to, żeby złapać kilka godzin snu. Przez tydzień żeglowałem po archipelagu Martwego Ognia i było mi z tym wspaniale. Gra jest napisana świetnie - postaci, które spotkałem na swojej drodze darzyłem prawdziwymi uczuciami: jeśli ktoś mnie zawiódł, to było mi przykro, jeśli na kimś mi zależało, to wsiadałem na statek i go ratowałem. Brzmi to może dziecinnie, ale to jak z dobrą książką, dopóki ją czytasz, to bohaterowie żyją.
Mówiąc o tej grze, najczęściej skupiam się na swoich własnych przeżyciach, bardziej rzetelne podejście znaleźć możecie tutaj: Wiedźmin: Wojna Krwi i Chrzest (martwego) Ognia, gdzie zestawiam Pillarsy z powszechnie wielbionym Wiedźminem 3.
Polecam też serdecznie tę konkretną recenzję: RPG bez granic.
Napisał ją człowiek, który jak żaden inny potrafi zachęcać ludzi do izometrycznych eRPGów.
Otrzymuje: Symboliczny puchar, bowiem prawdziwą nagrodą był tydzień spędzony ze mną
Tak, to był dobry rok. Pomimo zakupu nowej konsoli, najciekawsze okazały się gry mniejsze, kładące nacisk na ciekawe mechaniki i historię. Wyjątkiem jest tutaj God of War, choć przecież on też pochwalić może się naprawdę ciekawymi pomysłami i fabułą, która ma coś mądrego do powiedzenia. Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym mniej mnie interesuje FarCry 5, czy nowy Assassin's Creed, a dużo bardziej żałuję, że nie dane mi było zagrać w Return of the Obra Dinn czy Celeste - dwie nieduże gry, wyglądające jakby wyszły dekady temu.
P.S.
Gdybym robił TOP6, to brałbym pod uwagę dwie gry: Red Dead Redemtion 2 i Mutant Year Zero
P.P.S.
Wygrałaby ta druga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz